Na Podlasiu spotkaliśmy ludzi, którzy w tajemnicy przed całą okolicą ukrywali u siebie w domu uchodźców znalezionych podczas akcji ratunkowych. Ludzi, którzy przemierzali dziesiątki kilometrów przez lasy i bagna, obładowani ciężkimi plecakami wypchanymi jedzeniem, śpiworami i ubraniami, aby uratować kogoś, kto za pomocą pinezki ze swoim położeniem wzywał pomocy. Pomimo zmęczenia, hejtu, z jakim się stykali i nadal stykają, a także szykan ze strony służb mundurowych, oni nadal to robią. Po prostu czują, że muszą zachowywać się przyzwoicie. Tymczasem nasze państwo traktuje ich jak zdrajców. To bardzo przewrotne, bo przecież to nasze służby powinny stosować prawo i traktować uchodźców zgodnie z konwencjami międzynarodowymi.
mówią Marta Mazuś i Marcin Kołodziejczyk
Najbardziej podstawową rzeczą w pomaganiu jest to, że - przynajmniej przez chwilę - człowiek nie kalkuluje. Kiedy zaczynasz się zastanawiać, czy cena nie jest zbyt wysoka, czy warto podjąć ryzyko, to zaczynają się targi. Ale są sytuacje, do których kryzysy migracyjny na granicy polsko-białoruskiej niewątpliwie należy, że takich kalkulacji robić nie można. Jeżeli ktoś umiera z głodu i zimna, to trzeba go nakarmić i ogrzać. Nie powinniśmy w takiej sytuacji rozmyślać, tylko ruszyć z pomocą.
mówi Maciej Stuhr